Nikiszowiec - śląski magnes.

2025-08-16

Nikiszowiec - dzielnica Katowic. Kto zna ze słyszenia lub ilustracji? A kto był i widział? A kto zwiedził z przewodnikiem? Z biegiem czasu znających i odwiedzających to miejsce bardzo szybko przybywa. Wiele osób nawet się tu przeprowadza. Dlaczego? Bo to miejsce inne niż to co znane? Tak. Bo jest modne? Też. Bo ma swój specyficzny klimat? Też. Ci, którzy odwiedzili Nikiszowiec mogą potwierdzić lub gwałtownie zaprzeczyć (znam takich). Obojętnych jest niewielu. Ci którzy nie byli powinni przyjechać i sami ocenić. Gorąco polecam. Bez wzglądu na porę roku i dnia.

Gdy przyjedziecie, to koniecznie zacznijcie od wizyty w oddziale Muzeum Historii Katowic, a przynajmniej zerknijcie na https://www.slaskie.travel/culturalheritage/1607/oddzial-muzeum-historii-katowic-dzial-etnologii-miasta. Po tej wizycie o wiele lepiej zrozumiecie to miejsce i ludzi, którzy tu mieszkali i pracowali. A tak całkiem proste to nie jest. Zwłaszcza, gdy ktoś nie pochodzi z Górnego Śląska lub jego najbliższej okolicy. Planując wizytę weźcie pod uwagę, czy nie byłoby rozsądnym zwiedzanie z przewodnikiem. Zwłaszcza takim, który swoje opowieści przedstawi częściowo w śląskiej gwarze (dla wielu Ślązaków - w języku śląskim). Może wtedy zrozumiecie zdanie "W antryju na byfyju stoi szolka tyju"

Kuchnia. 

Pralnia. W mieszkaniach prania się nie robiło.

Magiel.

Takie miejsca jak pralnia czy magiel były wspólne dla całej kobiecej społeczności Nikiszowca. Pranie, wirowanie, suszenie, maglowanie i pogaduchy. Takie miejsce spotkań, w którym można się było wszystkiego (i chyba o wszystkich) dowiedzieć. 

Dzisiejsza nazwa - Plac Wyzwolenia. A przy nim dwa, chyba już kultowe, miejsca. Salon fotograficzny i Byfyj (a wiecie co to w języku polskim?) - bistro przyciągające dosłownie tłumy turystów z bliższej i dalszej okolicy. Być tam i nie wejść lub nie usiąść przy stoliku z widokiem na plac, nie spróbować pyszności? No wg mnie to grzech zaniechania. Na moim zdjęciu cud - nie ma nikogo przy stylikach na zewnątrz. Ale to dlatego, że zrobiłem sporo przed otwarciem.

Na Nikiszowcu, zwanym przez nowoczesnych Nikiszem, było od początku osiedla wszystko. Oczywiście także poczta (zdobiona różami), szkoła i kościół (kościół pw. św Anny). Co jeszcze? Poczytajcie. Warto.

Cegła, czerwono malowane parapety i wnęki okienne, podwórka i przejścia jak to na poniższym zdjęciu. To niektóre z charakterystycznych elementów Nikiszowca.

Nie będę zanudzał historią tego miejsca i ludzi, którzy je stworzyli i dla których powstało. Poczytajcie, przyjedźcie i sami oceńcie czy mój zachwyt (no może lekko przesadziłem) jest uzasadniony. A jak przyjedziecie to poszukajcie beboków z Nikiszowca.