Białowieża? Tak. Polecam.
Wydaje się, że Białowieżę znają wszyscy. Z nazwy z całą pewnością. Ale ile osób ją odwiedziło? W lipcu 2025 tłumu turystów tam nie było. Było za to spokojnie i cicho. Zdjęcie "okładkowe" najpopularniejszego zabytku Białowieży jest dość oczywiste. To jak monolog Hamleta, który wszyscy znają. Co zwróciło moją uwagę tym razem? Bo odwiedziłem Białowieżę ponownie po wielu latach. Zobaczcie.

Dworek Gubernatora Grodzieńskiego. Budowla o pięknej i bogatej historii. Tym razem zastałem go w kolorze zielonkawym. Ale ciągle jest chyba w stanie remontu, modernizacji, naprawy, bo otaczały go taśmy zakazujące wstępu. Nie ważne. Jest piękny! A gdy odejdziemy dalej w stronę mostka i odbije się w stawie, to wygląda wręcz pocztówkowo.
Białowieża Pałac. Zrekonstruowana w 2015 roku stacja dworca kolejowego otwartego w końcu XIX wieku. Wygląda pięknie, ale zobaczyć można tylko zza płotu. Przykre to bardzo, bo podczas poprzedniego pobytu można było wejść, zobaczyć z bliska i chyba nawet napić się kawy. Teraz zarasta na potęgę. Czemu tak się dzieje? Nie wiem. Teorii jest wiele. Podobno padła pod naciskiem niewidzialnej ręki rynku.

Jeśli przyjedziecie do Białowieży to koniecznie odwiedźcie Cerkiew św. Mikołaja. Sprawdźcie w Internecie lub na tablicy ogłoszeń o której godzinie jest zwiedzanie. Ksiądz opowiada bardzo ciekawie nie tylko o tej cerkwi ale i o całym prawosławiu, a w szczególności o Polskim Autokefalicznym Kościele Prawosławnym.


Słyszeliście o Simonie Kossak? Tak tylko pytam, bo ostatnio było o niej głośno choćby z racji filmów i książek. Dla wszystkich chcących odwiedzić Osadę Dziedzinka - miejsce jej pobytu w Białowieży mam dwie wiadomości.
Dobra - do domu w którym mieszkała prowadzi bardzo ładna i wygodna droga. W większości przez las Białowieskiego Parku Narodowego. O ile ktoś nie lubi 4,5 kilometrowego spaceru, to z centrum Białowieży można podjechać samochodem lub na rowerze. Nie do samego celu, ale zawsze coś.
Zła - oglądanie leśniczówki ... tylko przez płot. Niestety. Znajdziecie w Internecie - "To oczywiste, że takie miejsce nie powinno być eksplorowane, a nasilanie ruchu turystycznego z punktu widzenia przyrodniczego nie byłoby tu wskazane." Serio ktoś tak napisał. I nie ma znaczenia, że dzisiaj ten ruch turystyczny w drodze do Dziedzinki to tylko małe grupki ludzi. I nie ma znaczenia, że tak znana i zasłużenie wspominana w Białowieży osoba wymagałaby upamiętnienia. Trudno.


Wybierzcie się też na spacer Szlakiem Dębów Królewskich. Nie zmęczycie się zbytnio i czasu wiele Wam nie zajmie. A jest co pooglądać i poczytać, bo historię tego miejsca opisano na tablicach informacyjnych.


Warto też zajrzeć do Skansenu Architektury Drewnianej Ludności Ruskiej Podlasia. To tak blisko centrum Białowieży (tzn. Informacji Turystycznej) że nawet nie myślcie, żeby tam pojechać (no chyba, że na rowerze). Ktoś, kto spacerował np. po skansenie w Sanoku, może być bardzo rozczarowany. Nic na to nie poradzę. Jest bardzo skromny. Kilka chat, kapliczka, wiatrak, studnia z żurawiem. Ja doceniłem go też za to, że jest przedsięwzięciem prywatnym, co pokazuje wytrwałość a może nawet determinacją ludzi w ratowaniu kultury regionu. No i można wszystko zobaczyć, bo jest otwarte dla gości. A to nie zawsze takie oczywiste, jak pokazuje np. Dziedzinka.


Być w Białowieży i nie zobaczyć żubra? Jeśli ktoś chce zobaczyć, to ma dwa wyjścia.
Albo wędruje spokojnie przez puszczę ścieżką edukacyjną (nie wiem co to za edukacja, skoro tam nie ma żadnych informacji) zwaną Żebra Żubra (polecam tę wersję).
Albo zapisuje się na wyprawę z przewodnikiem (nawet na podglądanie żubrowego poranka). Tę drugą wersję odrzuciłem ze względu na cenę, która przerosła moje wyobrażenie.
Wędrując Żebrami Żubra ok1h 30min docieramy do Rezerwatu żubrów, który tak na prawdę jest czymś na kształt małego ogrodu zoologicznego pokazującego zwierzęta żyjące w okolicy. Jak informuje Białowieski Park Narodowy "Zwierzęta w Rezerwacie eksponowane są w warunkach półnaturalnych, w dużych zagrodach pokrytych naturalną roślinnością, mogą więc nie być widoczne przez cały czas." No ja dotarłem w gorące południe, więc większość spała i odpoczywała w cieniu.


No i po takim łażeniu i oglądaniu warto zjeść coś dobrego czyli regionalnego. Jest kilka miejsc w których dobrze karmią. Nie będę reklamował restauracji. Napiszę tylko, że dla mnie największą radością była zupa opieńkowa, pielmieni w gęstej śmietanie i słonina po podlasku. O kiszce ziemniaczanej i babce ziemniaczanej już nie wspominając.


